Nowy sezon jest światowym fenomenem

Film Osmany Rodrigueza przypisać można bez wątpienia do horroru z elementami komedii. Choć pomysł na fabułę wydawać się może absurdalny, to kino często sięga do tego typu mariaży gatunkowych. Opowiada on o grupie przyjaciół mieszkających w niesławnym okręgu północnej części Nowego Jorku, czyli na Bronxie. Główni bohaterowie bawią się na ulicach unikając kłopotów, chodzą do kościoła, przesiadują w ulubionych sklepikach osiedlowych. Jednak ich życie zmienia się, gdy w niedalekim sąsiedztwie zjawia się firma pragnąca wykupić budynki, eksmitować ich mieszkańców i zastąpić lokalne sklepy sieciówkami. Jak się okazuje Firmę Murnau tworzą wampiry, które chcą zamienić okręg na swoje terytorium, czyniąc z ludzi swoich poddanych. Odkryje to główny bohater zwany „mini burmistrzem” wraz z dwójką swoich zaradnych przyjaciół. Niestety fabuła jest dość tendencyjna i dorośli nie uwierzą dzieciakom, a one wezmą sprawy w swoje ręce. Nie zabraknie przy tym standardowych metod na wampiry, czyli skradzionej święconej wody czy osinowych kołków.

Sezon 4 lepszy od 3?

Choć film momentami śmieszy, a momentami straszy, sam w sobie jest po prostu kiepski. Rodriguez pozwala, by w jego opowieść wdarł się nieznośny chaosu. Narracja często rozmywa się w przeróżne strony. Ciężko też mówić o zgrabnym połączeniu gatunkowym, ponieważ kolejne elementy fabuły zupełnie do siebie nie pasują. Niestety ton filmu jest nierówny, wątki często pourywane, a ujęcia bardzo standardowe. „Wampiry Kontra Bronx” to doskonały przykład tego, że nawet z pozoru fajny pomysł można zepsuć.

W samym scenariuszu znaleźć można dużo potencjału na lepszą opowieść. Co chwilę na ekranie pojawiają się bowiem interesujące tematy, a wraz z nimi osobiste lub społeczne dramaty. Niestety żaden z nich nie został właściwie rozwinięty. Zamiast tego fabuła plącze się bez celu, rozbudzając apetyt widza na więcej. Reżyser skupiając się na komedii i horrorze, nie zauważył, że silna strona jego filmu leży zupełnie gdzie indziej. Gdyby ukazał więcej szczegółów z życia postaci drugoplanowych i pozwolił, by to oni choć w niewielkim stopniu byli przewodnikami po tytułowej dzielnicy, wyszłoby z tego całkiem udane hoodie movie.